czwartek, 20 lutego 2014

Demakijaż z Fitomedem

Mleczka do demakijażu zawsze wydawały mi się zbyt słabe żeby dokładnie zmyć makijaż. Mleczko ziołowe nawilżająco-oczyszczające z Fitomedu kupiłam z czystej ciekawości, wcześniej nie miałam styczności z kosmetykami tego typu o ziołowym składzie.



Mleczko zawiera wyciąg z lukrecji, odpowiedzialny za nawilżenie skóry, oraz wyciąg z szałwii o działaniu oczyszczającym. Jest odpowiedni dla każdego rodzaju skóry. Kosmetyk ma świetną konsystencję - producent opisuje ją jako "lekką". Nie rozlewa się po waciku i idealnie rozprowadza po skórze. Ma ona zapobiec rozciąganiu naskórka oraz zapychaniu porów. 

Skład INCI: (Źródło)
Aqua, Glicyrrhiza Glabra Officinalis Root Extract, Salvia Officinalis Extract, Glycerin, Steareth-7 (and) Steareth-10, Grape Seed Oil, Mirystate Isopropil, Allantoin, Panthenol, Lactic Acid, Parfum, Phenoxyethanol(and)Ethylhexylglycerin.

Moje wrażenia


Mleczko jest przede wszystkim bardzo wydajne. Potrzebuję niewielkiej ilości żeby "pokryć" całą twarz. Wmasowuję kosmetyk w skórę żeby "rozmiękczyć" makijaż ;) Potem ścieram go czystym wacikiem. Mleczko dzięki swojej delikatnej formule faktycznie nie rozciąga skóry, gładko się rozprowadza. Do demakijażu wrażliwych oczu używam płynu micelarnego, przy okazji przecieram nim również twarz. Na koniec mój ulubiony tonik z Fitomedu oraz, ostatnimi czasy, krem nawilżający tej samej firmy. Rano skóra jest gładka i nawilżona, więc Fitomedowe trio sprawdza się idealnie :) 

Mleczko ziołowe kosztuje 9 zł za 200 ml. Myślę, że to bardzo dobra cena za tak delikatny i skuteczny kosmetyk. Polecałabym go przede wszystkim posiadaczkom cery wrażliwej. To pierwszy kosmetyk do demakijażu w formie mleczka, z którym mam zamiar zostać na dłużej ;)









Pozdrawiam serdecznie,

Kocimiętka

poniedziałek, 17 lutego 2014

Oczyszczające plastry na nos - czy sprawdziły się u mnie?

Z wągrami na nosie zmagam się od lat i jak dotąd nie znalazłam złotego środka, który pomógłby mi zwalczyć ten problem. Miejsce to jest strasznie oporne zarówno na wszelkie toniki oczyszczające pory, jak i na domowe sposoby typu maseczka z żelatyny. Biedronka miała ostatnio w ofercie oczyszczające plastry na nos z Botanical Choice. Z reguły sceptycznie podchodzę do takich hitów, nie wierzyłam, że może to cokolwiek zdziałać. Jednak po przeczytaniu kilku bardzo pozytywnych recenzji i spojrzeniu rano w lustro postanowiłam spróbować ;)



Kartonowe pudełeczko zawiera 6 plastrów, posiadam wersję z ekstraktem z drzewa herbacianego. 
Jak widać na opakowaniu producent twierdzi, że plastry skutecznie oczyszczają zatkane pory i usuwają niechciane wągry i zaskórniki. Używa się ich w prosty sposób: na oczyszczoną, a następnie zwilżoną skórę nosa (nie należy używać ich w okolicach oczu) naklejamy plaster dokładnie go dociskając. Ważne żeby dobrze zmoczyć skórę, inaczej plaster się nie przyklei. Po upływie 10-15 minut odrywamy go, chwytając od brzegów nosa w stronę jego środka. Jeśli plaster jest zbyt sztywny i mamy problem z jego usunięciem można zwilżyć go wodą. Producent zaznacza, że należy zachować odstęp co najmniej trzech dni pomiędzy kolejnymi użyciami.



Moje wrażenia


Po ściągnięciu plastra jedyne co czułam to straszne ściągnięcie i podrażnienie skóry. Nos mnie po prostu bolał ;) Dokładnie obejrzałam to, co "wyciągnął" z mojej skóry i na początku pomyślałam, że ten dyskomfort jest wart efektu. Plaster pokryty był różnościami, co częściowo (przez kiepską jakość) można zobaczyć na zdjęciu poniżej.


Potem nastąpiły oględziny w lustrze. Oprócz zaczerwienienia niestety nie zauważyłam żadnych większych efektów. Wągry jak były tak są, i mają się niestety całkiem nieźle ;) Nie poddaję się jednak, skończę całe opakowanie i liczę na choćby minimalny efekt. 

Oglądając czerwony nos i czując coraz większe pieczenie wystraszyłam się, że podrażniona skóra zareaguje wysypem. Użyłam więc ulubionego toniku i kremu nawilżającego. Na szczęście rano nie przywitali mnie żadni nowi nieprzyjaciele ;)

Podsumowując, na moje baaardzo uciążliwe i trudne do usunięcia wągry na nosie plastry zbytnio nie działają. Możliwe, że na mniej opornych zaskórnikach dadzą lepszy efekt, w końcu pozytywne recenzje na ich temat nie wzięły się z powietrza ;) Ja wykończę opakowanie, a potem dalej będę poszukiwać sposobu na metamorfozę truskawkowej struktury mojego nosa. Mam ogromną nadzieję, że w końcu go odnajdę! :)






Pozdrawiam serdecznie,

Kocimiętka